Kończy się grudzień.
Cicho domyka się kolejny rok. Rok, który – jak to zwykle bywa – nie był ani całkiem dobry, ani całkiem zły. Był mieszanką wszystkiego naraz. Słodko-gorzki. Pełen kontrastów.
Były momenty, w których dawał uśmiech i wzruszenie. Drobne radości, które potrafiły rozjaśnić dzień. Były też chwile trudne – takie, które uczyły pokory, cierpliwości i tego, że nie na wszystko mamy wpływ.
Dał jasny sygnał, że o siebie trzeba walczyć. Że nie wolno rezygnować. Że nawet wtedy, gdy jest ciężko, warto iść dalej – choćby małymi krokami.
Był rokiem trudnym. Momentami bezlitosnym. Przynosił ból, łzy i bezsenne noce pełne myśli. A jednocześnie uczył doceniać to, co pozornie oczywiste. Każdą spokojną chwilę. Każdy dzień, który udało się po prostu przeżyć. Zmuszał do oswajania nowej rzeczywistości i odnajdywania się w niej na nowo.
Żegnam Cię, stary roku.
Zostawiam za sobą wszystko, co było zbyt ciężkie do dźwigania.
W nowy rok chcę wejść z nadzieją.
Z pragnieniem większego spokoju – tego w sercu i tego wokół. Z wiarą w siłę, wytrwałość i lepsze jutro. Chciałabym, aby przyniósł każdemu z nas to, czego najbardziej potrzebuje: zdrowie, odwagę, nadzieję. I żeby było w nim mniej bólu, mniej żalu, mniej strat.
Niech to będzie lepszy rok.
Dla nas wszystkich.
Najlepszego.
Komentarze
Prześlij komentarz