Dzisiaj wpis trochę dla rozluźnienia.
Ja tylko czasem się tam dosiadam, jeśli znajdzie się kawałek wolnego miejsca między łapami a zabawkami.
2. Spacer nie zaczyna się wtedy, kiedy chcę – tylko kiedy on patrzy na mnie tym wzrokiem.
Ten wzrok mówi wszystko: „Wstawaj, leniwa istoto, świat czeka!”
3. Kiedy pies nie chce jeść – gotuję lepiej niż dla siebie.
Mięsko, marcheweczka, może troszkę ryżu? Pies: „Nie podano na porcelanie, nie ruszam.”
4. Słowo „idziemy” wypowiedziane nieopatrznie nawet o północy kończy się natychmiastowym paradowaniem przy drzwiach z radością na poziomie sylwestrowej petardy.
5. Moje kapcie to jego trofea.
Znikają, pojawiają się w zupełnie innych miejscach, czasem z nadgryzionym listem w stylu: „Pamiętaj, kto tu rządzi.”
6. Zabawki w salonie? Jasne.
Przecież pies musi mieć rozrywkę. Goście? Niech się nie potykają, nauczą się życia.
7. Kanapa to jego tron.
Zezwala mi siedzieć tylko wtedy, kiedy chce się przytulić.
8. Rozmowy telefoniczne? Nie ma mowy.
Każda rozmowa to dla psa znak, że czas szczekać, piszczeć, albo siadać mi na kolanach. Coś ważnego? Tym lepiej.
9. Gdy próbuję ćwiczyć, mój pies uważa to za zabawę.
Plank? Nie, to przecież czas na lizanie twarzy i wspólne turlanie się po podłodze.
10. I wreszcie… te oczy.
Jedno spojrzenie i wiem, że mogę być zmęczona, zła, smutna – a i tak będę wstawać dla niego rano, głaskać, tulić i cieszyć się, że mam w domu małego tyrana z ogonem.
Komentarze
Prześlij komentarz