Nie zawsze tak jest. Są dni, kiedy ciało boli, kiedy wszystko wydaje się zbyt ciężkie. Ale są też takie chwile – może krótkie, może niepozorne – które przywracają oddech, światło i chęć do życia.
Tego dnia wyszłam na spacer. Nie był to wielki wyczyn – może pół godziny, może trochę mniej. Ale słońce świeciło tak, jakby świeciło tylko dla mnie. Wiatr delikatnie poruszał gałęzie, śpiewały ptaki, ziemia pachniała wiosną. I nagle poczułam coś, czego dawno nie czułam: spokój. Obecność. Życie.
Szłam wolno, czasem musiałam się zatrzymać. Ból nie zniknął, ale przestał być centrum mojego świata. Został w tle, jakby na chwilę zrozumiał, że teraz nie on gra główną rolę.
To był zwykły dzień. A jednak – jeden z tych, które zapisują się głęboko. Bo przypomniał mi, że mimo wszystkiego, co przeszłam, nadal potrafię czuć radość. Nadal potrafię się zachwycać.
Czasem to właśnie te drobne momenty ratują nas przed upadkiem. Spacer. Zapach wiosny. Promień słońca. Uśmiech dziecka. Jeśli dziś też miałaś taki moment – zatrzymaj się przy nim. To one są prawdziwym lekarstwem.
Komentarze
Prześlij komentarz