Przejdź do głównej zawartości

Jak tłumaczyć dzieciom (i dorosłym), że mama też ma prawo być słaba

Poradnik dla mam w trudnej sytuacji zdrowotnej – o rozmowie, wsparciu i szczerości

Czasem mam wrażenie, że macierzyństwo od pierwszych dni przykleja nam łatkę: "musi dać radę".
Musi być silna. Musi ogarniać. Musi się uśmiechać, nawet jak boli.
Musi…

Ale co, jeśli nie daje rady?
Co, jeśli mama jest chora, zmęczona, zrezygnowana? Co, jeśli mama też potrzebuje wsparcia, choć zawsze to ona była tą, która wspierała?

Wiem, jak to jest próbować być „mamą idealną” z bólem w kręgosłupie, zmęczeniem, które nie mija, i głową pełną zmartwień.
Wiem, jak to jest bać się powiedzieć „nie dam rady dziś wyjść”, „potrzebuję pomocy”, „nie zrobiłam obiadu”.
Bo przecież jestem mamą. Mamą, która powinna być niezniszczalna.

1. Zacznij od siebie – uznaj prawo do słabości

Zanim wytłumaczysz innym, że masz prawo być słaba – musisz sama to w sobie uznać.
Nie jako porażkę. Jako część człowieczeństwa.
Nie jesteś robotem.
Twoje ciało choruje, Twoje emocje mają swoje granice. I to jest normalne.

Można być kochającą, czułą, odpowiedzialną mamą – i jednocześnie zmęczoną, chorą, w potrzebie.

2. Rozmowa z dzieckiem – spokojnie, prosto, prawdziwie

Dzieci nie potrzebują wykładów. Potrzebują spokoju i prawdy.
Powiedz:
– „Mama nie czuje się dziś dobrze. Muszę chwilę poleżeć.”
– „Nie będziemy dziś robić tylu rzeczy, ale jestem obok. Chcesz się położyć ze mną i poczytać lub pooglądać coś?”

Nie musisz udawać. Dziecko szybko wyczuje, że coś jest nie tak – a jeśli nie usłyszy prawdy, może poczuć się winne albo przestraszone.
Lepiej znać delikatną prawdę niż domyślać się najgorszego.

3. Rozmowa z dorosłymi – stawianie granic bez poczucia winy

Czasem trudniej rozmawia się z dorosłymi niż z dziećmi.
Bo dorośli oczekują.
Że będziesz dawać z siebie więcej. Że jak zwykle "ogarniesz".
A Ty – nie możesz. Albo nie chcesz.

Masz prawo powiedzieć:
– „Nie dam rady się dziś spotkać.”
– „Potrzebuję pomocy z dzieckiem.”
– „Nie jestem w stanie w tej chwili zajmować się wszystkim.”

Nie tłumacz się ze słabości. Wyjaśnij ją spokojnie. Kto Cię kocha – zrozumie. Kto nie – być może nie powinien tak głęboko wchodzić w Twoje życie.

4. Nie musisz nadrabiać. Wystarczy, że jesteś.

Dzieci nie zapamiętają idealnie wysprzątanego domu.
Zapamiętają to, że byliście razem, że mogły się przytulić, że nie musiały niczego udawać.
A jeśli któregoś dnia Ty też się rozkleisz, zapłaczesz, przyznasz, że nie masz siły – pokażesz dziecku coś najpiękniejszego: że słabość nie przekreśla miłości.


---

Mama też ma prawo być słaba.
Bo tylko wtedy, kiedy pozwoli sobie na odpoczynek, na pomoc, na chwilę ciszy – ma szansę naprawdę wrócić do sił.
Nie po to, by być „niezniszczalna”.
Po to, by być sobą – żywą, prawdziwą, czułą mamą.
Taką, jakiej każde dziecko najbardziej potrzebuje.


---

Masz prawo być słaba. A ja mam nadzieję, że nigdy nie będziesz musiała się z tego tłumaczyć.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tęsknota za codziennością, która dawała siłę

 Są tacy, którzy mówią: „Nie lubię swojej pracy, robię to tylko dla pieniędzy”. Ja zawsze miałam inaczej. Praca była dla mnie czymś więcej – nie tylko obowiązkiem, ale miejscem, gdzie czułam się potrzebna, skupiona, żywa. Była moją odskocznią od domowych problemów, codziennych trosk i niepokoju. Gdy przekraczałam próg, wszystko zostawało za drzwiami – nie było już miejsca na zamartwianie się, na rozkładanie życia na czynniki pierwsze. Liczyło się tylko to, co tu i teraz. Praca wymagała ode mnie pełnej koncentracji, zaangażowania i odpowiedzialności. I dawała mi za to coś bardzo cennego – poczucie sensu, rytm, strukturę dnia. Od dłuższego czasu nie mogę jednak do niej wrócić. Choroba wywróciła moje życie do góry nogami. Ciało przestało współpracować, a ja musiałam się zatrzymać. I choć minęło już sporo czasu, tęsknota nie mija. Brakuje mi tej codziennej rutyny, porannych przygotowań, znajomych twarzy, odpowiedzialności – wszystkiego, co tworzyło moją „pracową rzeczywistość”. Bardzo ...

„Choroba zabrała mi plany, ale dała inną siłę”

Krótko przed chorobą wydarzyło się coś, co wtedy wydawało mi się szczytem. Dostałam awans. Taki, o który walczyłam długo, wytrwale, z resztkami sił. Lubiłam swoją pracę – nie tylko dlatego, że ją znałam. Lubiłam ją, bo czułam, że jestem w niej dobra. Bo miałam ambicję. Bo chciałam więcej – nie z chciwości, ale z pasji. Myślałam o kolejnych studiach, nowych kwalifikacjach. W głowie miałam plan na następne kilka lat – jak piąć się wyżej, jak jeszcze lepiej pracować, rozwijać się. A potem wszystko się posypało. --- Choroba przyszła cicho. Ale zabrała głośno. Najpierw odebrała mi siły. Potem pewność siebie. Potem plany. Nie poszłam wyżej. Nie zapisałam się na te studia. Nie zrealizowałam kolejnych kroków. Zamiast tego – leżę. Czasem dosłownie. Czasem symbolicznie – w miejscu. Są dni, kiedy płaczę z bezsilności. Ze strachu. Z tęsknoty za sobą sprzed choroby. Bo bardzo mi szkoda mojej pracy. Bardzo mi szkoda mojego stanowiska. I bardzo się boję. Co będzie, jeśli nie wrócę? Jeśli to, co budow...

Moja droga do bloga - skąd pomysł na "Siłę codzienności"

Przez długi czas żyłam (w sumie dalej żyję) w cieniu bólu, zmęczenia i walki o zdrowie i normalne życie. Mój organizm wielokrotnie dawał mi sygnały, że coś jest nie tak – a ja, jak wiele osób, ignorowałam je, próbując normalnie funkcjonować, pracować, zajmować się domem i wychowaniem dziecka. Przeszłam przez wiele trudnych momentów – choroby, operacje, powroty do sprawności, upadki psychiczne i powolne próby wstawania. Z czasem zrozumiałam, że nie muszę szukać siły w nadzwyczajnych wydarzeniach. Najwięcej mocy znajduje się właśnie w tej zwykłej codzienności – w tym, że mimo wszystko wstajesz rano z łóżka, idziesz na spacer, ćwiczysz, rozmawiasz, gotujesz. To z tych małych kroków buduję siebie na nowo. Blog „Siła codzienności” powstał z potrzeby podzielenia się moją historią – nie po to, by się użalać, ale by pokazać, że nawet po ciężkich przeżyciach można szukać sensu. Może nie od razu wielkiego „po co”, ale chociażby małego „na dziś”. Chcę dzielić się tu nie tylko swoją drogą zdrowotn...