Długo miałam teorię, że wszystko da się ogarnąć samemu.
Ból? To na pewno tylko zmęczenie.
Drętwienie? Przejdzie.
Skrzypiące kolano, strzelający kręgosłup, uczucie jakby mnie ktoś od środka rozkręcał? To przecież nic nowego.
Zamiast iść do lekarza, poszłam w Google.
Zamiast diagnozy – apteka internetowa.
Zamiast leczenia – środki przeciwbólowe na zmianę z „coś ziołowego, bo naturalne”.
I tak sobie leczyłam, poprawiając humor dostawą suplementów i cudownych recept za 59,99 zł.
---
W końcu stwierdziłam, że może czas kliknąć coś mocniejszego.
W wyszukiwarkę wpisałam: „gdzie kupić zdrowie natychmiast”.
Znalazłam coś, co miało świetne opinie: „Zestaw ratunkowy dla przemęczonych – zdrowie + spokój w 24h”.
Zamówiłam.
Przyszła... czapka.
Z napisem „Cierpliwość”.
---
I wiecie co? To było śmieszne. I bardzo prawdziwe.
Bo jak już człowiek się zdecyduje, żeby naprawdę zadbać o siebie, to nagle się okazuje, że
– nic nie dzieje się od razu,
– zdrowie nie wraca na życzenie,
– a ból nie znika tylko dlatego, że jesteśmy „dzielni” i „ogarniamy życie”.
---
Dopiero kiedy się wyciszyłam, poszłam do specjalisty, przyznałam się do wszystkiego, co ukrywałam przed sobą i innymi – zaczęło się coś zmieniać.
Nie od razu.
Nie spektakularnie.
Ale zaczęło.
---
Cierpliwość – ta czapka z ironią – okazała się najcenniejszym zakupem w moim „leczeniu”.
Bo trzeba ją mieć, kiedy efekty są mizerne.
Kiedy inni pytają „to nadal boli?”.
Kiedy w środku krzyczysz: „ILE JESZCZE?”.
Bo zdrowienie to nie sprint. To raczej maraton z przystankami na zwątpienie.
---
I wiecie co? Gdyby ktoś dziś zapytał, co najlepiej kupić na początku drogi do zdrowia – powiedziałabym:
Kup sobie spokój.
Kup sobie czas.
Kup sobie… cierpliwość.
I noś ją dumnie – nawet jeśli wygląda tylko jak głupia czapka z napisem.
Bo bez niej – ani rusz.
Komentarze
Prześlij komentarz