Przejdź do głównej zawartości

Ranking najgorszych pytań zadawanych osobie chorej – i jak na nie odpowiadać z klasą (albo nie)

Są pytania, które można zadawać tylko wtedy, gdy ma się bardzo bliską relację z drugą osobą – i bardzo dużo taktu.
Są też pytania, które powinny mieć ostrzeżenie o wysokim poziomie nietaktu, a mimo to pojawiają się z ust sąsiadki, kolegi z pracy, cioci z Facebooka czy pani z rejestracji.

Poniżej mój osobisty ranking pytań z piekła rodem, które usłyszałam (albo usłyszeli znajomi w podobnej sytuacji).
Z humorem, z przymrużeniem oka – ale też z szacunkiem do wszystkich, którzy muszą się z takimi tekstami mierzyć.


---

🥇 „A kiedy wracasz do normalności?”

Czasem zamieniane na: „To już po wszystkim?” albo „Już po chorobie, tak?”

Co w tym trudnego?
Otóż: co to znaczy „normalność”? Kiedy Twoje ciało jest po operacjach, leczeniu, miesiącach rehabilitacji – już nigdy nie będzie jak dawniej. Ale to nie znaczy, że to nienormalność. To po prostu inna wersja mnie.

Można odpowiedzieć z klasą:

> „Wiesz, jeszcze nie wiem, kiedy wrócę do pełnej sprawności, ale codziennie robię postępy.”



Albo bez klasy, ale skutecznie:

> „A co, tęsknisz za moim dawnym życiem bardziej niż ja?”




---

🥈 „A nie boisz się, że Ci już tak zostanie?”

Wspaniałe pytanie na poprawę nastroju.
Zwłaszcza po nieprzespanej nocy z bólem albo po kolejnym dniu w poczekalni u specjalisty.

Z klasą:

> „Czasem się boję, ale staram się nie żyć lękiem – tylko tym, co mogę zrobić dzisiaj.”



Bez klasy, ale uczciwie:

> „Boisz się, że Ci brak empatii już tak zostanie?”




---

🥉 „Ale przecież nie wyglądasz na chorą!”

Klasyk. Gdyby każda taka wypowiedź dodawała mi 5 punktów do zdrowia – byłabym Iron Woman.
Niestety, wygląd to nie diagnoza.

Z klasą:

> „Miło, że tak mówisz, ale moje objawy nie zawsze są widoczne. A jednak są codziennie.”



Bez klasy:

> „A Ty nie wyglądasz na kogoś, kto mówi głupoty – a jednak.”




---

🏅 „A czy to na pewno nie przez stres?”

Bo przecież jak nie wiadomo, co komu jest – to na pewno przez stres.
I najlepiej jeszcze zasugerować, że to „w głowie” i „trzeba się mniej przejmować” albo "mieć dobre nastawienie to choroba też przejdzie".
Z klasą:

> „Stres na pewno nie pomaga, ale choroba została potwierdzona przez lekarzy – nie przez wróżkę.”



Bez klasy:

> „A Twoje pytanie – to pewnie też przez stres?”




---

🎖 „Wróciłaś już do pracy, skoro już chodzisz?”

Bo jak chodzisz, to znaczy, że jesteś zdrowa.
Jak się śmiejesz, to znaczy, że nie cierpisz.
Logika godna podręcznika do czarnej magii.

Z klasą:

> „Chodzenie to jedno, a funkcjonowanie przez 12 godzin bez bólu – to drugie.”



Bez klasy:

> „Po co Ci język, skoro z niego korzystasz tak niefortunnie?”




---

Na koniec: nie każdy wie, jak rozmawiać

Wiem, że część tych pytań pada z niewiedzy, niezręczności, braku doświadczenia.
Nie zawsze trzeba od razu walczyć. Czasem wystarczy zignorować, czasem zażartować, czasem spokojnie wyjaśnić.

Ale są też momenty, kiedy masz prawo się zdenerwować, postawić granicę, powiedzieć „dość”.

Masz prawo odpowiadać tak, jak czujesz – nie tak, jak się „powinno”.


---

I jeszcze jedno...

Jeśli ktoś zamiast pytać – słucha, zamiast radzić – wspiera, zamiast oceniać – po prostu jest obok...
Zatrzymaj go blisko. To rzadki gatunek. Bezpieczny. Warty zachodu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tęsknota za codziennością, która dawała siłę

 Są tacy, którzy mówią: „Nie lubię swojej pracy, robię to tylko dla pieniędzy”. Ja zawsze miałam inaczej. Praca była dla mnie czymś więcej – nie tylko obowiązkiem, ale miejscem, gdzie czułam się potrzebna, skupiona, żywa. Była moją odskocznią od domowych problemów, codziennych trosk i niepokoju. Gdy przekraczałam próg, wszystko zostawało za drzwiami – nie było już miejsca na zamartwianie się, na rozkładanie życia na czynniki pierwsze. Liczyło się tylko to, co tu i teraz. Praca wymagała ode mnie pełnej koncentracji, zaangażowania i odpowiedzialności. I dawała mi za to coś bardzo cennego – poczucie sensu, rytm, strukturę dnia. Od dłuższego czasu nie mogę jednak do niej wrócić. Choroba wywróciła moje życie do góry nogami. Ciało przestało współpracować, a ja musiałam się zatrzymać. I choć minęło już sporo czasu, tęsknota nie mija. Brakuje mi tej codziennej rutyny, porannych przygotowań, znajomych twarzy, odpowiedzialności – wszystkiego, co tworzyło moją „pracową rzeczywistość”. Bardzo ...

„Choroba zabrała mi plany, ale dała inną siłę”

Krótko przed chorobą wydarzyło się coś, co wtedy wydawało mi się szczytem. Dostałam awans. Taki, o który walczyłam długo, wytrwale, z resztkami sił. Lubiłam swoją pracę – nie tylko dlatego, że ją znałam. Lubiłam ją, bo czułam, że jestem w niej dobra. Bo miałam ambicję. Bo chciałam więcej – nie z chciwości, ale z pasji. Myślałam o kolejnych studiach, nowych kwalifikacjach. W głowie miałam plan na następne kilka lat – jak piąć się wyżej, jak jeszcze lepiej pracować, rozwijać się. A potem wszystko się posypało. --- Choroba przyszła cicho. Ale zabrała głośno. Najpierw odebrała mi siły. Potem pewność siebie. Potem plany. Nie poszłam wyżej. Nie zapisałam się na te studia. Nie zrealizowałam kolejnych kroków. Zamiast tego – leżę. Czasem dosłownie. Czasem symbolicznie – w miejscu. Są dni, kiedy płaczę z bezsilności. Ze strachu. Z tęsknoty za sobą sprzed choroby. Bo bardzo mi szkoda mojej pracy. Bardzo mi szkoda mojego stanowiska. I bardzo się boję. Co będzie, jeśli nie wrócę? Jeśli to, co budow...

Moja droga do bloga - skąd pomysł na "Siłę codzienności"

Przez długi czas żyłam (w sumie dalej żyję) w cieniu bólu, zmęczenia i walki o zdrowie i normalne życie. Mój organizm wielokrotnie dawał mi sygnały, że coś jest nie tak – a ja, jak wiele osób, ignorowałam je, próbując normalnie funkcjonować, pracować, zajmować się domem i wychowaniem dziecka. Przeszłam przez wiele trudnych momentów – choroby, operacje, powroty do sprawności, upadki psychiczne i powolne próby wstawania. Z czasem zrozumiałam, że nie muszę szukać siły w nadzwyczajnych wydarzeniach. Najwięcej mocy znajduje się właśnie w tej zwykłej codzienności – w tym, że mimo wszystko wstajesz rano z łóżka, idziesz na spacer, ćwiczysz, rozmawiasz, gotujesz. To z tych małych kroków buduję siebie na nowo. Blog „Siła codzienności” powstał z potrzeby podzielenia się moją historią – nie po to, by się użalać, ale by pokazać, że nawet po ciężkich przeżyciach można szukać sensu. Może nie od razu wielkiego „po co”, ale chociażby małego „na dziś”. Chcę dzielić się tu nie tylko swoją drogą zdrowotn...