Przejdź do głównej zawartości

Co powiedziałabym sobie sprzed operacji – list wsteczny

Gdyby istniała możliwość, żeby usiąść obok siebie sprzed operacji, spojrzeć jej w oczy i szepnąć kilka słów – zrobiłabym to bez wahania.
Nie po to, żeby ją przestraszyć. Ale żeby przy niej być. Żeby przygotować, przytulić, uchronić przed niepotrzebnym rozczarowaniem. A może tylko po to, by powiedzieć: „Nie jesteś sama. Przejdziesz przez to, dasz radę. Ale będzie inaczej, niż myślisz”.

Ten list piszę dziś – z miejsca, gdzie już trochę wiem. Gdzie boli nadal, ale mniej niewiadomych, a więcej zrozumienia.
Dla siebie. I może dla Ciebie – jeśli jesteś właśnie w takim miejscu jak ja wtedy.


---

1. „To będzie trudniejsze, niż się spodziewasz.”

Nie chcę Cię straszyć. Ale chcę być z Tobą szczerze.
Nie będzie tak, jak sobie to wyobrażałaś. Nie będzie tak, jak było wcześniej. To nie jest „kolejna operacja”.
To będzie długa droga. I będzie bolało, bardzo. Ciało – oczywiście. Ale jeszcze bardziej – dusza.
Będą takie poranki, kiedy wstanie z łóżka będzie osiągnięciem dnia. Takie wieczory, kiedy strach przed snem będzie silniejszy niż zmęczenie.
Ale Ty przez to przejdziesz. Tylko musisz wiedzieć, że to nie będzie szybkie. I że masz prawo się załamać. I że nie oznacza to, że sobie nie radzisz.


---

2. „Nie musisz być dzielna przez cały czas.”

Nie wszystko trzeba znosić w milczeniu.
Nie musisz nikomu udowadniać siły.
Są momenty, kiedy „nie daję rady” to najodważniejsze, co możesz powiedzieć.
Pozwól sobie na to. Płacz. Wściekłość. Ciszę.
To nie zaprzecza Twojej sile. To ją dopełnia.


---

3. „Zacznij wcześniej. Posłuchaj ciała, nie doprowadzaj go do krzyku.”

Ciało dawało znaki. Cicho. Cierpliwie.
Ty je zagłuszałaś – bo były ważniejsze sprawy. Bo zawsze można jeszcze poczekać.
Nie rób tego więcej.
Idź do lekarza, kiedy coś niepokoi. Nie odkładaj leczenia na „potem”.
Twój ból nie musi być ekstremalny, żeby zasługiwał na uwagę.


---

4. „Nie porównuj tej operacji do wcześniejszych. To zupełnie inna historia.”

To nie jest powtórka z rozrywki.
To nowy rozdział. Duży. Inwazyjny. Trudny.
I to, co czułaś po wcześniejszych operacjach, to ledwie cień tego, co teraz.
Ale nie bój się – ta trudność nie będzie wieczna.
Z każdym dniem uczysz się więcej. Rozumiesz ciało lepiej.


---

5. „Twoje tempo to Twoja prawda.”

Nie licz kroków cudzym kalendarzem.
Twoje postępy mogą być niewidoczne dla innych, ale odczuwalne dla Ciebie.
Dziś boli mniej niż wczoraj – to sukces.
Dziś się uśmiechnęłaś, mimo bólu – to cud.


---

6. „Nie wszystko będzie miało sens. Ale nie wszystko musi.”

Czasem będziesz czuła się bezsilna. Czasem zła. Czasem wypalona.
I nie zawsze znajdziesz odpowiedzi.
Nie próbuj wszystkiego rozumieć.
Nie musisz. Wystarczy, że będziesz.


---

7. „Nie trać z oczu nadziei. Ona nie zawsze jest głośna.”

Czasem będzie cicha jak oddech.
Czasem schowa się pod kołdrą razem z Tobą.
Ale będzie.
I wróci – może wtedy, gdy po raz pierwszy usiądziesz bez bólu. Albo kiedy zauważysz, że w końcu przespałaś noc bez tabletek na spanie.


---

Na koniec…

Chciałabym móc przytulić tamtą siebie. Położyć rękę na jej ramieniu i powiedzieć:
„Nie jesteś słaba. Jesteś w trakcie.”
I to jest więcej niż wystarczające.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tęsknota za codziennością, która dawała siłę

 Są tacy, którzy mówią: „Nie lubię swojej pracy, robię to tylko dla pieniędzy”. Ja zawsze miałam inaczej. Praca była dla mnie czymś więcej – nie tylko obowiązkiem, ale miejscem, gdzie czułam się potrzebna, skupiona, żywa. Była moją odskocznią od domowych problemów, codziennych trosk i niepokoju. Gdy przekraczałam próg, wszystko zostawało za drzwiami – nie było już miejsca na zamartwianie się, na rozkładanie życia na czynniki pierwsze. Liczyło się tylko to, co tu i teraz. Praca wymagała ode mnie pełnej koncentracji, zaangażowania i odpowiedzialności. I dawała mi za to coś bardzo cennego – poczucie sensu, rytm, strukturę dnia. Od dłuższego czasu nie mogę jednak do niej wrócić. Choroba wywróciła moje życie do góry nogami. Ciało przestało współpracować, a ja musiałam się zatrzymać. I choć minęło już sporo czasu, tęsknota nie mija. Brakuje mi tej codziennej rutyny, porannych przygotowań, znajomych twarzy, odpowiedzialności – wszystkiego, co tworzyło moją „pracową rzeczywistość”. Bardzo ...

„Choroba zabrała mi plany, ale dała inną siłę”

Krótko przed chorobą wydarzyło się coś, co wtedy wydawało mi się szczytem. Dostałam awans. Taki, o który walczyłam długo, wytrwale, z resztkami sił. Lubiłam swoją pracę – nie tylko dlatego, że ją znałam. Lubiłam ją, bo czułam, że jestem w niej dobra. Bo miałam ambicję. Bo chciałam więcej – nie z chciwości, ale z pasji. Myślałam o kolejnych studiach, nowych kwalifikacjach. W głowie miałam plan na następne kilka lat – jak piąć się wyżej, jak jeszcze lepiej pracować, rozwijać się. A potem wszystko się posypało. --- Choroba przyszła cicho. Ale zabrała głośno. Najpierw odebrała mi siły. Potem pewność siebie. Potem plany. Nie poszłam wyżej. Nie zapisałam się na te studia. Nie zrealizowałam kolejnych kroków. Zamiast tego – leżę. Czasem dosłownie. Czasem symbolicznie – w miejscu. Są dni, kiedy płaczę z bezsilności. Ze strachu. Z tęsknoty za sobą sprzed choroby. Bo bardzo mi szkoda mojej pracy. Bardzo mi szkoda mojego stanowiska. I bardzo się boję. Co będzie, jeśli nie wrócę? Jeśli to, co budow...

Moja droga do bloga - skąd pomysł na "Siłę codzienności"

Przez długi czas żyłam (w sumie dalej żyję) w cieniu bólu, zmęczenia i walki o zdrowie i normalne życie. Mój organizm wielokrotnie dawał mi sygnały, że coś jest nie tak – a ja, jak wiele osób, ignorowałam je, próbując normalnie funkcjonować, pracować, zajmować się domem i wychowaniem dziecka. Przeszłam przez wiele trudnych momentów – choroby, operacje, powroty do sprawności, upadki psychiczne i powolne próby wstawania. Z czasem zrozumiałam, że nie muszę szukać siły w nadzwyczajnych wydarzeniach. Najwięcej mocy znajduje się właśnie w tej zwykłej codzienności – w tym, że mimo wszystko wstajesz rano z łóżka, idziesz na spacer, ćwiczysz, rozmawiasz, gotujesz. To z tych małych kroków buduję siebie na nowo. Blog „Siła codzienności” powstał z potrzeby podzielenia się moją historią – nie po to, by się użalać, ale by pokazać, że nawet po ciężkich przeżyciach można szukać sensu. Może nie od razu wielkiego „po co”, ale chociażby małego „na dziś”. Chcę dzielić się tu nie tylko swoją drogą zdrowotn...