Nie zawsze widać zmęczenie.
Nie zawsze widać ból.
Nie zawsze widać, że komuś brakuje sił, by wstać z łóżka, ubrać się, zjeść śniadanie.
Czasem ktoś się uśmiecha – ale tylko dlatego, że tak łatwiej.
Bo wtedy nie trzeba tłumaczyć.
Bo wtedy nikt nie pyta.
Bo wtedy można przez chwilę udawać, że wszystko jest w porządku.
A przecież wiele z naszych zmagań dzieje się w środku.
W ciele, które boli, chociaż na zewnątrz wygląda „normalnie”.
W głowie, która toczy własne bitwy – z lękiem, ze wspomnieniami, z niepewnością o jutro.
W sercu, które pęka po cichu, ale nadal bije.
To nie jest lenistwo.
To nie jest przesada.
To nie jest „wymówka”.
To jest życie, które czasem rani.
Które wystawia na próbę.
Które zmusza do zwolnienia, zanim człowiek sam się zatrzyma.
Dlatego tak ważna jest życzliwość.
Nie ta wielka, górnolotna – tylko ta codzienna.
Ciepłe „dzień dobry”, uważne spojrzenie, zdanie wypowiedziane spokojnym tonem.
Bo nigdy nie wiesz, ile walk ktoś dziś toczy, choć nic po nim nie widać.
I może nie zmienisz całego świata.
Ale możesz sprawić, że dla kogoś ten dzień będzie odrobinę lżejszy.
Nawet jeśli tego nie zauważysz.
Komentarze
Prześlij komentarz