Czasami mam wrażenie, że całe moje życie stało się jednym wielkim dostosowywaniem.
Każdy ruch, każde wyjście, każdy wyjazd… wszystko podporządkowane jest temu, jak się czuję. I choć wiem, że nie mam na to wpływu, w środku nie potrafię się z tym pogodzić. Wciąż myślę: „przeze mnie nic nie może być normalne”.
Zaraz kończą się wakacje. A ja mam wrażenie, że nawet one nie mogły być takie, jak kiedyś – pełne radości, spontaniczności, śmiechu. Zamiast tego były przerwane moimi słowami, które powtarzam jak zdartą płytę: „nie dam rady”, „muszę się położyć”.
Nie znoszę ich. Nienawidzę tego, że stały się częścią mojej codzienności. Zresztą nie tylko mojej bo moich bliskich też. Nawet ich życie jest uzależnione od tych słów.
Pisząc ten post płaczę. Łzy lecą mi tak mocno i nie umiem ich powstrzymać. Jest mi przykro. Tak bardzo przykro.
Mam dość bólu. Mam dość niemocy. Mam dość tej bezsilności, która odbiera mi to, co kiedyś było tak zwyczajne.
I najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wiem, jak długo jeszcze będę musiała powtarzać te słowa, których już sama nie mogę słuchać.
Komentarze
Prześlij komentarz