Nie wiem, jak opisać wszystko, co dla mnie zrobiłaś. I chyba żadne słowa nie będą wystarczające. Ale chcę spróbować. Bo zasługujesz na to, by świat się dowiedział, kim jesteś.
Mamo.
W czasie choroby, operacji, szpitali i całego tego chaosu… Ty byłaś. Zawsze. Przy mnie. Obok mnie. Dla mnie.
Nie uciekłaś, kiedy byłam trudna. Kiedy miałam gorszy dzień i wyrzucałam z siebie złość – nie dlatego, że chciałam kogoś skrzywdzić, ale dlatego, że już nie dawałam rady. Czasem krzyczałam, milczałam, byłam nie do zniesienia. Ale Ty… Ty to wszystko wytrzymałaś. Bez obrażania się. Bez robienia mi wyrzutów. Po prostu byłaś.
Jesteś osobą, która znosiła to wszystko w 100%. Ze spokojem, z troską, z miłością. Nawet kiedy ja już tej miłości do samej siebie nie czułam. Ty nadal ją miałaś – dla mnie.
Nie wiem, skąd brałaś siłę. Ale dzięki Tobie ja też ją miałam. Dzięki Tobie przetrwałam. Bo wiedziałam, że zawsze ale to zawsze będziesz przy mnie. Że Twoje „wszystko będzie dobrze” nie było pustym frazesem, tylko kotwicą w najbardziej rozchwianym morzu.
Mamo, dziękuję Ci. Za każdą godzinę. Za każde dobre słowo. Za każdą ciszę, obecność.
Bez Ciebie to wszystko byłoby nie do przejścia.
Siła codzienności – to Ty ją mi pokazałaś.
Komentarze
Prześlij komentarz