Ile razy słyszałam w głosie innych zdziwienie albo zawód, gdy mówiłam: "Dziś nie dam rady" albo "Kiedy indziej się spotkamy". Ile razy tłumaczyłam się z tego, że zostaję w domu, że odpuszczam spotkanie, że wybieram odpoczynek zamiast „czegoś produktywnego”.
Z zewnątrz to może wyglądać jak lenistwo. Jak wygoda, jak brak chęci. Ale prawda jest inna – to nie jest wybór. To konieczność. Kiedy ciało jest zmęczone chorobą, nawet najprostsze czynności urastają do rangi wyzwań. Każdy krok kosztuje siłę, której nie mam. Każde wyjście to walka, a czasem przegrana bitwa.
Najtrudniejsze jest to, że choroba jest niewidoczna. Nikt nie widzi tego ciężaru, który noszę w środku. Nikt nie widzie moich myśli, bólu psychicznego i fizycznego. Dlatego łatwo oceniać. A ja wiem, że to leżenie nie jest wyborem komfortu – to czasem jedyna droga, by przetrwać dzień.
Długo miałam w sobie wyrzuty sumienia, że robię za mało, że powinnam więcej. Dziś uczę się patrzeć na to inaczej. Odpuszczenie nie jest słabością. Odpoczynek nie jest lenistwem. To sposób, by znaleźć siłę, by jutro spróbować jeszcze raz.
Komentarze
Prześlij komentarz