Czasem siedzę w ciszy i próbuję poskładać wszystko w całość.
To, co się wydarzyło. To, co boli. To, co wciąż się ciągnie za mną jak cień.
I mimo że tyle już przeszłam, wciąż nie rozumiem. Nie rozumiem, dlaczego pewne rzeczy musiały się zdarzyć. Dlaczego tyle razy trzeba było zaczynać od nowa. Dlaczego jedni potrafią żyć lekko, a inni dźwigają codzienność jak kamień.
Próbuję zrozumieć sens. Ale może właśnie w tym tkwi tajemnica – że nie wszystko ma go od razu. Że niektóre odpowiedzi przychodzą po latach, a niektóre wcale.
I może to jest w porządku.
Bo może życie nie zawsze trzeba rozumieć.
Może czasem wystarczy po prostu być – w tym wszystkim, co trudne, co niejasne, co nie pasuje do żadnego planu.
Oddychać, nawet jeśli każdy oddech kosztuje wysiłek.
Wstawać, nawet jeśli nie wiadomo po co.
Bo może właśnie to jest zrozumienie – ciche, spokojne przyjęcie tego, że wszystko ma swój czas. Nawet to, czego dziś nie umiem pojąć.
Komentarze
Prześlij komentarz